niedziela, 25 listopada 2012

Piwa,pifa,biwa i tym podobne napoje o niskiej zawartości alkoholu

W pierwszym poście chciałbym napisać co nieco o piwach.

Jak łatwo się domyślić są to piwa na miarę studenckich możliwości, tak więc głównym kryterium była oczywiście cena. Na pierwszy ogień idą Barleye z Auchana.
Pokrótce mówiąc: mamy bodajże do wyboru zwykłego co jakieś 1.30 zł, stronga za 1.70 i super stronga za już ponad 2 zł. Piwo w cenie wody wbrew pozorom nie jest takie złe, zwłaszcza jak już się człowiek przyzwyczai.
Super strongi mocno pacają, gorzej z kacem rano, gdyż piwo zawiera chyba zubożony uran i w połączeniu z płatkami w mleku powodują zwidy.

Zwykłe Barleye to natomiast dobra zapoja, raczej się człowiek zapija niż upija. Jak ktoś lubi to proszę bardzo.
Do koszyka wpadły również 2 Begluckery. To już piwo z wyższej półki, cena podchodzi pod 2 zł za tańszą wersję, i odrobinę drożej za mocniejszą. Szlachectwo smaku podkreśla ładna czcionka na puszce i domysł niemieckiego rodowodu.
Niestety nie smakuje to jak chociażby Paulaner albo Ciemny Mnich (czy jakoś tak, piłem coś takiego robionego w Bawarii), ale wszystko kwestią przyzwyczajenia. Na pierwszy łyk nie różni się to od polskich piw, robionych zresztą na jedną nutę, i nie wygląda na totalną biedę.

Idąc do Tesco natkniemy się na Rastigery. 2.30 za litr to cena ciesząca oko i portfel. W zamian dostajemy plastikową butelkę zawierającą płyn o iście bursztynowym kolorze, zapewne dzięki barwnikowi. Na szybko, zimno i na raz się to pije jako tako, gorzej jeśli musimy to coś zmęczyć sami. Ciężko wchodzi i szybko się rozgazowuje. Mimo to polecam, gdyż jest tanie i dobre,dobre bo tanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz