Tym razem krótko.
Garść porad dla szukających mieszkania. Bez ładu i składu, ale clue wyciągnięcie chyba bez problemu.
W przypadku życia z więcej niż jedną osobą, sypialnia z aneksem kuchennym będzie nie do zniesienia. Zdarza się, że osoby z innych pokojów będą chciały w nocy lub rano pójść do kuchni i no cóż.....niemożliwym jest niehałasować w kuchni. Także, wyłącznie oddzielne pokoje, bez kuchni.
Oczywiście zakładamy, że nie zawsze stać nas na samodzielne życie i posiadanie pokoju na własność. Wbrew pozorom współlokator w pokoju robi o wiele mniejszy hałas wstając, niż kuchenni goście.
Życie ze współlokatorem w pokoju nie musi być męczące. Istnieje 50 procent szans( czyli tak, lub nie), że się ze sobą dogadacie i staniecie po prostu bliscy. To normalne, gdy z kimś spędza się tyle czasu. Ważne, by wszelkie niejasności i animozje wyjaśniać sobie od razu. Poza tym współlokator uczy nas życia w społeczeństwie. Nie zawsze nasze zdanie jest najważniejsze i czasem trzeba po prostu do czegoś przywyknąć, niż z tego powodu robić wojnę. Pamiętajcie, że lepiej jest być w dobrych stosunkach z kimś, kto dzieli z Wami te parenaście metrów, kuchnię i łazienkę. Czasem ustępstwa są po prostu niezbędne.
Nie będę kadził o cenach, gdyż te są naprawdę różne i każdy próbuje być w tym temacie mędrcem. Pamiętajcie, że to Wy mieszkacie w danym miejscu i jeśli Wam się podoba to jest warte każdych pieniędzy.
Według mnie pół godziny plus dojścia to maksymalny czas podróży na uczelnię. Dłuższy dojazd zniechęci do chodzenia na pojedyncze zajęcia i utrudni wiele spraw, gdy czegoś zapomnimy lub mamy napięty grafik dnia. Poza tym warto mieć w pobliżu market, nie dalej niż 10 minut piechotą. Ułatwi to zakupy i wielokrotnie umożliwi przyniesienie czegoś na zapas. Lidl, czy Biedra pod domem wydają się ok, dopóki nie zechcemy kupić czegoś na wagę, lub mamy specyficzne potrzeby odnośnie niektórych produktów. Poza tym w dyskontach nie kupicie wszystkiego.
Życzę pomyślnych łowów mieszkaniowych i dobrze spędzonego października już w nowej chatce.